niedziela, 2 grudnia 2012

Chwila, chwilunia i forma Jelenia będzie malina

Od kiedy poznałem trenera Sasala, wydawało mi się, że to gość, który twardo stąpa po ziemi. Miałem okazję z nim rozmawiać, oglądać mecze prowadzonych przez niego drużyn, a nawet przekonać się na własne oczy, jak pracuje z młodzieżą. Normalny facet. Z trzeźwym spojrzeniem na futbol.




W wywiadzie udzielonym "Piłce Nożnej" Sasal jednak odleciał. - ... jeżeli Irek Jeleń zdecyduje się współpracować ze mną przez kilka kolejnych miesięcy, w czerwcu, jestem o tym przekonany, podpisze kontrakt z zespołem z najwyższej europejskiej półki - powiedział Sasal. Koniec cytatu.





Tak dla jasności. W Podbeskidziu nie ma innego Irka Jelenia. Jest jeden. Ten, który zaczynał w Mieszku Cieszyn, trochę "mrówkował" przez granicę, występował w Beskidzie Skoczów i Wiśle Płock, a potem bywał gwiazdą AJ Auxerre i nawet nie zapchajdziurą w Lille. Ten 31-letni Jeleń ma już za kilka miesięcy znowu podbijać Europę. Ok. Co prawda teraz powoli staje się blotką w Ekstraklasie, ale jeszcze kilka, kilkanaście treningów z Sasalem i zgłosi się po niego Barcelona. Lub Real, no dobra, weźmie go Manchester United, bo Ferguson straci cierpliwość w negocjacjach w sprawie Roberta Lewandowskiego. To są bowiem kluby z najwyższej półki europejskiego futbolu. W takim Jeleń nigdy nie grał i już nie zagra. Nie zmieniłby tego Mourinho, nie zmieniłby Leo Beenhakker i nie zmieni tego Sasal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz