Od kilku lat, tak mniej więcej od Euro 2008, jakoś oddaliłem się od reprezentacji. Kibicuję jej, ale nie żebym się mocno przejmował wynikami. Piątkowa porażka z Ukrainą nawet mnie jednak zabolała. A jeszcze mocniej wywiady z "bohaterami".
Mecz można wygrać, zremisować, przegrać i wydawało się, że tyle. Nic z tych rzeczy. Można też mecz odpuścić. I to taki, o którym wcześniej w wywiadach kwieciście mówi się, że jest najważniejszy, najistotniejszy, kluczowy i że może pozwolić pozbyć się jednego z rywali w walce o awans do mundialu.
Polacy spotkanie z Ukrainą odpuścili. Przegrali je, nie tak jak chciałoby wielu "komentatorów" głowami, a nogami. Raz, że dolnymi kończynami biało-czerwoni nie bardzo potrafili operować piłką, to jeszcze nie potrafili nawet sfaulować, przeszkodzić, a nawet biegać w odpowiednim tempie. Ukraińcy nic nadzwyczajnego nie pokazali, ale spokojnie wystarczyło. Kilka razy kopnąć w kierunku bramki, kilkanaście razy kopnąć najgroźniejszych przeciwników, a potem kopać sobie spokojnie między sobą i z każdym podaniem zbliżać się do zwycięstwa - ot i cały plan. Na Polaków spokojnie wystarczyło. Gorzej jednak, że z tej lekcji biało-czerwoni raczej nie wyciągną wniosków.
- Siedem minut zadecydowało o tym, że przegraliśmy - stwierdził Waldemar Fornalik. Tak jakbyśmy przez pozostałe 83 minuty dzielili i rządzili na boisku.
- Z takim zespołem jak Ukraina stworzyliśmy jednak kilka dobrych sytuacji, szkoda, że nie udało się wyrównać, ale gdy byliśmy bliscy strzelenia drugiej bramki, Ukraińcy strzelili nam trzecią - znowu Fornalik. Czyli w sumie nic się nie stało? Skoro z TAKIM zespołem jak Ukraina byliśmy blisko wyrównania, to gdy wyjdziemy na San Marino, to może nawet uda się wygrać.
- Nasi rywale wygrywali w środku pola większość piłek, po kilku żółtych kartkach widać, że im niezwykle zależało, że włożyli w to spotkanie bardzo dużo wysiłku. My staraliśmy się użyć innych środków, nie udało się - to z kolei Radosław Majewski. "Inne środki"? Od kilku już ładnych lat, gdy Polacy do jakichś tam umiejętności nie dołożą czterech wagonów walki, to nic z tego nie ma. I nagle chcieli z Ukrainą wygrać dzięki klasie piłkarskiej? Bzdura.
- Wychodzimy na mecz i od razu dostajemy dwa gole. Z niczego - powiedział Marcin Wasilewski. Oczywiście, że z "niczego". Ukraińcy wcale nie zrobili dwóch dobrych akcji. Bramki wygrali w konkursie zorganizowanym przez PZPN.
- Motywacja była duża, zastanawiam się, czy nie było jej nawet za dużo. Może byliśmy przemobilizowani i to nas zgubiło? - zastanawiał się Robert Lewandowski. Po kolejnej porażce usłyszymy, że zabrakło procenta motywacji, bo polskim piłkarzom lepiej gra się, gdy są zmobilizowani na 97, a nie 96 procent... Gratulacje.
W sumie więc nic się nie stało. "Gole z niczego", "słabe 7 minut", "zbyt wielka mobilizacja". Wystarczy tylko wyeliminować te błędy i będzie pięknie. Guzik prawda. Zagraliśmy jeden z najgorszych meczów w ostatnich latach, a wszystko wskazuje na to, że po ewentualnym zwycięstwo nad San Marino wszytko się uspokoi, przyjdzie czas na zapomnienie i na nowo zacznie się podbijanie bębenka, że mundial jest jeszcze do osiągnięcia. Może więc lepiej przegrać z barmanami z San Marino? Taka lodowata kąpiel może otrzeźwiłaby niektórych, innych by zmroziła i może w końcu przyszłaby wiosna dla reprezentacji...
sobota, 23 marca 2013
piątek, 22 marca 2013
Nic na gorąco, bo "zły początek ustawia wszystko..."
Miał być komentarz na gorąco po meczu. Nie będzie. Pojawi się dopiero w sobotę rano. Po co się jeszcze dalej denerwować...
czwartek, 21 marca 2013
Supersnajpera im brakuje, ale to nie musi być problem
Do meczu z Ukrainą zostały godziny. Na co stać rywali Polski? Na... wszystko i to pomimo braku klasowego snajpera.
Przed meczem z Ukrainą wszyscy skupiają się na problemach i atutach kadry Waldemara Fornalika. Ma grać Obraniak czy nie? Strzeli Robert Lewandowski gola czy nie? Musimy grać prawą stroną, bo tam mamy duet Błaszczykowski - Piszczek. I tak dalej...
O Ukraińcach mówi się mało lub prawie wcale, chociaż wszędzie trąbi się, że dla Polski to najważniejszy mecz wiosny.
Ukraińcy także mają swoje radości i zmartwienia. Na pewno plusem jest dla nich obecność w kadrze Andrija Piatowa. Bramkarz Szachtara Donieck od dłuższego czasu ma pewny plac w reprezentacji i regularnie zbiera doświadczenie w europejskich pucharach w barwach Szachtara Donieck. Robert Lewandowski znalazł na niego sposób w 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale polski zespół narodowy to jednak nie Borussia, więc o sytuacje będzie pewnie trudniej.
"Lewy" w Lidze Mistrzów przekonał się też o umiejętnościach środkowych obrońców Szachtara - Ołeksandra Kuczera i Jarosława Rakickij'ego. Obaj są silni, twardzi i pewnie będą próbowali szybko pozbawić Lewandowskiego chęci do gry, ale wirtuozami defensywy nie są i trzeba czyhać na ich błąd.
Najsilniejsza formacją Ukraińców jest bez wątpienia druga linia. Wypadł co prawda Jewhen Konoplanka, ale nadal jest inny szybkobiegacz - Andrij Jarmolenko. Na drugim skrzydle zagra pewnie Mykoła Moroziuk. W środku piekielnie mocny duet - Rusłan Rotan - Anatolij Tymoszczuk. Jeśli ten drugi będzie miał swój dzień, to będzie na boisku wszędzie. Od własnego pola karnego po pole karne Polaków.
Największym problemem Ukraińców jest natomiast atak. Andrij Szewczenko zakończył karierę, Andriej Woronin także, więc Mychajło Fomenko ma problem. Do kadry powołał Jewhena Selezniowa, Marko Devicia, Romana Zozulję oraz Wołodymira Homeniuka. Żaden z nich nie imponuje w tym sezonie. Dević jest tylko rezerwowym w Szachtarze Donieck i strzelił 5 goli w 15 meczach, Selezniow latem z tegoż Szachtara odszedł do Dnipro Dniepropietrowsk i łącznie też zdobył 5 bramek, Homeniuk na listę strzelców w meczach Arsenału Kijów wpisał się 3 razy, a Zozulja trafił 4 razy dla Dnipro.
Czy jest się kogo bać? Absolutnie nie, ale kto wie, czy takie mecze nie są dla reprezentacji Polski najgorsze. Z jednej strony kluby piłkarzy rywala nie powalają na kolana - skoro Borussia Polaków pobiła Szachtar - a z drugiej Fomenko dysponuje wyrównanym zespołem z liderem w postaci Tymoszczuka, który, gdy ma swój dzień, dzieli i rządzi na murawie.
Przed meczem z Ukrainą wszyscy skupiają się na problemach i atutach kadry Waldemara Fornalika. Ma grać Obraniak czy nie? Strzeli Robert Lewandowski gola czy nie? Musimy grać prawą stroną, bo tam mamy duet Błaszczykowski - Piszczek. I tak dalej...
O Ukraińcach mówi się mało lub prawie wcale, chociaż wszędzie trąbi się, że dla Polski to najważniejszy mecz wiosny.
Ukraińcy także mają swoje radości i zmartwienia. Na pewno plusem jest dla nich obecność w kadrze Andrija Piatowa. Bramkarz Szachtara Donieck od dłuższego czasu ma pewny plac w reprezentacji i regularnie zbiera doświadczenie w europejskich pucharach w barwach Szachtara Donieck. Robert Lewandowski znalazł na niego sposób w 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale polski zespół narodowy to jednak nie Borussia, więc o sytuacje będzie pewnie trudniej.
"Lewy" w Lidze Mistrzów przekonał się też o umiejętnościach środkowych obrońców Szachtara - Ołeksandra Kuczera i Jarosława Rakickij'ego. Obaj są silni, twardzi i pewnie będą próbowali szybko pozbawić Lewandowskiego chęci do gry, ale wirtuozami defensywy nie są i trzeba czyhać na ich błąd.
Najsilniejsza formacją Ukraińców jest bez wątpienia druga linia. Wypadł co prawda Jewhen Konoplanka, ale nadal jest inny szybkobiegacz - Andrij Jarmolenko. Na drugim skrzydle zagra pewnie Mykoła Moroziuk. W środku piekielnie mocny duet - Rusłan Rotan - Anatolij Tymoszczuk. Jeśli ten drugi będzie miał swój dzień, to będzie na boisku wszędzie. Od własnego pola karnego po pole karne Polaków.
Największym problemem Ukraińców jest natomiast atak. Andrij Szewczenko zakończył karierę, Andriej Woronin także, więc Mychajło Fomenko ma problem. Do kadry powołał Jewhena Selezniowa, Marko Devicia, Romana Zozulję oraz Wołodymira Homeniuka. Żaden z nich nie imponuje w tym sezonie. Dević jest tylko rezerwowym w Szachtarze Donieck i strzelił 5 goli w 15 meczach, Selezniow latem z tegoż Szachtara odszedł do Dnipro Dniepropietrowsk i łącznie też zdobył 5 bramek, Homeniuk na listę strzelców w meczach Arsenału Kijów wpisał się 3 razy, a Zozulja trafił 4 razy dla Dnipro.
Czy jest się kogo bać? Absolutnie nie, ale kto wie, czy takie mecze nie są dla reprezentacji Polski najgorsze. Z jednej strony kluby piłkarzy rywala nie powalają na kolana - skoro Borussia Polaków pobiła Szachtar - a z drugiej Fomenko dysponuje wyrównanym zespołem z liderem w postaci Tymoszczuka, który, gdy ma swój dzień, dzieli i rządzi na murawie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)