piątek, 15 marca 2013

Teraz to on jest najlepszym polskim bramkarzem. Po tzech interwencjach

OBECNIE
Przemysław Tytoń? Słabiak...
Wojciech Szczęsny? Słabiak...
Łukasz Załuska? Słabiak...
Artur Boruc? Słabiak...
Tomasz Kuszczak? Słabiak...

Teraz idolem bramkarskim Polski jest Łukasz Fabiański! Już widziałem wpisy i komentarze po meczu Arsenalu z Bayernem (Fabiański zagrał 90 minut, nie puścił gola, zanotował 2-3 bardzo dobre interwencje), że Waldemar Fornalik pośpieszył się z powołaniami na mecz z Ukrainą! Ba, że Fabiański jest najlepszym rozwiązaniem i Boruc oraz Szczęsny mogliby go podziwiać z trybun Stadionu Narodowego.

Tyle "kibice". Swoje dorzuciły też media, pisząc o fenomenalnym występie, kapitalnym meczu i cudownych interwencjach. Można byłoby pomyśleć, że Fabiański zagrał mecz życia. Nic takiego się jednak nie zdarzyło. Były piłkarz Legii Warszawa bronił dobrze, ale nie miał zbyt wiele pracy, a interwencję na światowym poziomie zanotował jedną - przy strzale Robbena.

W Polsce, ale nie tylko, szybko wynosi się piłkarzy na piedestał. Fabiański z wyśmiewanego do niedawna rezerwowego stał się bohaterem. Dla wielu przysłonił nawet wybranego kilka chwil wcześniej papieża.

Fabiańskiemu trzeba życzyć jak najlepiej, bo to porządny bramkarz i fajny człowiek. Dlatego wierzę, że nie zachłyśnie się jednym występem i kilkoma pochlebnymi komentarzami - a szczególnie tymi w polskich mediach i polskich "znawców".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz