czwartek, 29 listopada 2012

A może tak donosik...

Patrik Mraz to kolejny piłkarz w Ekstraklasie, który "poszedł w tango". Moussa Yahaya, Elton Brandao, Łukasz Skorupski i Aleksander Kwiek w "Meduzie z Lornetą...". Po treningach czasem trzeba odreagować. Jedni wybierają "sweet focie" w galeriach handlowych, inni kino, rzadziej teatr, ale jest też spora grupa, która lubi przyjąć napoje, które w wielkich sklepach przeważnie stoją niedaleko obok tak zalecanych sportowcom izotoników.

Mraz wybrał tę ostatnią opcję. Obrońca Śląska Wrocław niedawno został zawieszony w prawach zawodnika. I tu dochodzimy do sedna spraw. Piłkarza ukarano po... donosie od jego klubowych kolegów. Profesjonaliści, którym zależy, by jeden "baletmistrz" nie niweczył ich wysiłków? To brzmi dumnie. Problem w tym, że taka zagrywka MUSI naruszyć integralność szatni. Mimo pozornego scalenia w walce z problemem.


Od teraz każdy piłkarz Śląska będzie patrzył na wielu kolegów podejrzliwie. "A może ten dupek coś knuje..." - taka myśl na pewno pojawi się w głowach zawodnika, gdy spojrzy na przegrywającego z nim rywalizację gracza.

Takie sprawy, jak ta Mraza, powinien wyłapywać, dostrzegać i rozwiązywać trener. Przy udziale władz klubu. Stanislav Levy skupił się chyba jednak ostatnio na zmianie swojego "looku" i nie zauważył problemu. A może w imię solidarności czesko-słowackiej postanowił przymknąć zmęczone oko? Po donosie wyjścia już nie miał. Musiał poinformować władze klubu, inaczej sam mógłby stracić pracę. Tym bardziej, że wyniki nie bronią go tak, jak leczą medycy z Leśnej Góry. W trzech ostatnich operacjach udało się nie stracić całkowicie tylko jednego pacjenta, chociaż i to było blisko, gdyby Jagiellonia miała jeszcze pięć minut i nie grała w końcówce w "dziewiątkę".


Z niecierpliwością czekam na kolejne komunikaty z Wrocławia. Coś czuję, że w zespole mistrza Polski wybuchnie jeszcze kilka bombek. "MRAZ-na" była pierwszą tak dużą. Kto następny? Może Cristian Omar Diaz, który podobno też nie prowadzi się zbyt sportowo. O nieumiarkowanym piciu nie słyszałem, ale o obfitych "śniadaniach mistrza" już tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz