piątek, 10 maja 2013

Zielono mu, a mi jakoś niedobrze...

Miroslav Radović i Danijel Ljuboja w rolach głównych. Oskarżeni. Wyrok wydaje... niestety nie Anna Maria Wesołowska, ale Rafał Zarzycki, dumnie tytułujący się kibicem Legii. A to już pierwsza nieścisłość.

Pan Zarzycki w swoim felietonie "Zielono mi", czy innym tam "Zielonym do góry" albo "Ufoludki są wśród nas", występuje w roli wiedzącego wszystko. Oczywiście wszystkie fakty nagina tak, jak mu pasuje. Ważne, by była kontrowersja, by można było napisać "afera", "skandal" lub "o odkażaniu herbu".

Cały felieton zaczyna się od współczucia, że prezes Bogusław Leśnodorski musi użerać się z wojewodą, rozmawiać z kibicami i policją, a na dodatek myśleć o meczach i martwić się, że terminarz został źle ułożony. Zarzycki nie zauważa więc, że Leśnodorski to wszystko zawdzięcza nie sobie, ale... klimatowi wokół polskiej ligi. A ten zły klimat wytwarza w dużym stopniu sam Zarzycki i jego koledzy z biurek obok. Argument o terminarzu to już kompletny absurd, bo jeśli Legia przegra w Białymstoku i któryś z piłkarzy powie o złym terminarzy, to Zarzycki pierwszy rzuci swoim "felietonowym kamieniem" i przytoczy przykłady, że w Anglii grają więcej, częściej i nie narzekają.

Wracając jednak do Radovicia i Ljuboji. Zarzycki bajdurzy coś o wyścigach konia z ciuchcią, piłkarzach, którzy po pijaku byli lepsi niż trzeźwi i agencie Bondzie. Nie sposób do takich rzeczy się odnieść. Zgodzić można się z tym, że w piłce trzeba biegać i wydolność to ważna sprawa, ale czy na pewno w Polsce? Do tej pory jakoś stojący Ljuboja Zarzyckiemu zbyt mocno nie przeszkadzał. Strzelał jednak gole, dogrywał ważne piłki, więc zgodnie z linią redakcyjną trzeba było chwalić. Podobnie jak Radovicia. Teraz sytuacja się zmieniła. Trzeba walić jak w bęben, przecież taka "afera" to woda na młyn. Dlatego Zarzycki nawołuje, by odkazić herb, który całował ten zły Radović. Ja proponuję, by odkazić krzesełko, na którym siadał Zarzycki i wszystkie schody, po których stąpały jego nieskazitelne nogi z całą resztą, która kończy się tak mądrą głową.

Ta mądra głowa wymyśliła m.in. to, że Ljuboja to piłkarz raczej słaby. Przecież nigdy nie zdobył mistrzostwa. Ani we Francji, ani w Niemczech. Dramat. Ljuboja to jednak nie Messi, nie Ronaldo, nawet nie Inzaghi. Równie dobrze można napisać, że eZarzycki to słaby dziennikarz, bo nigdy nie zdobył nagrody dla dziennikarza roku. A jeśli jest słaby, to pisze słabe felietony, a jeśli tak, to oznacza, że ten o Ljuboji i Radoviciu także jest słaby. To by się jednak zgadzało.

Tak samo słaby byłby panie Rafale trener, który po meczu ze Śląskiem, na kilkanaście godzin przed starciem z Jagiellonią, przegonił piłkarzy tak, by wymiotowali. Nie ma to, jak narzekać na terminarz, a potem proponować takie rozwiązanie. Flaki z lodami...

Mam nadzieję, że Legia zdobędzie mistrzostwo, a Ljuboja i Radović przypieczętują tytuł w meczu z Lechem strzelając po golu. Z chęcią przeczytam wówczas kolejny felieton "Zielono mi". Bo po ostatnim, to było mi tylko niedobrze. Jak po flakach z lodami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz