środa, 9 stycznia 2013

Traore bez ambicji, ale z kasą. Ekstraklasa z bólem dupy

Polski piłkarz przeważnie ambicji ma tyle, co kot napłakał. Osobiście tylko raz widziałem, jak koło kociego oka pojawiła się kropelka, ale nie ma pewności, że była to łza. Nie o kotach jednak chciałem tym razem, lecz o przeambitnym ART.

Abdou Razack Traore to gość, który dopiero co skończył 24 lata. W Lechii Gdańsk błyszczał, jak na piłkarza z Afryki przystało, wtedy, kiedy mu się chciało. Jesienią chciało mu się aż miło, dlatego wydawało się, że w styczniu trafi do silniejszego klubu z poważnej ligi. A przynajmniej do silniejszego klubu w Polsce. Nic z tego. Traore nie wylądował w Legii Warszawa, nie przeszedł do Bundesligi, nie wyjechał nawet do Rosji lub na Ukrainę. Właściwie przesądzone jest, że zagra w Al-Ittifaq ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Kasa, misiu, kasa. Bo nikt nie powie mi, że czarne jest czarne, a białe białe i lepiej grać w Azjatyckiej Lidze Mistrzów niż bić się o Ligę Mistrzów np. w barwach Legii.

Trore wybrał wyjazd do ZEA W wieku 25 lat trafił na futbolowy margines. Polska takim marginesem też jest oczywiście, ale jednak w innym zeszycie. Tym europejskim, gdzie futbol znaczy więcej niż w Azji. Chociaż nie zawsze pod względem finansowym.

Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że widoczny jest nie tylko brak ambicji Traore. Niestety jednocześnie potężnego kopa w dupę dostała nasza Ekstraklasa. Okazało się bowiem, że lepiej grać nawet w ZEA niż w Polsce. Że bycie gwiazdą w Ekstraklasie oznacza dokładnie tyle, ile waży komar. Nawet nachłeptany krwi po skrzydła. Niestety. Wyjątki w postaci Lewandowskiego, Milika tylko potwierdzają regułę. 24-letni Traore dla poważnych i mniej poważnych klubów z Europy nie był łakomym kąskiem. Jeszcze pałętający się w ogonie Bundesligi Greuther Fuert by się skusił, ale ktoś wyżej w tabeli już niekoniecznie.

1 komentarz:

  1. Który zawodnik przyjeżdża do polskiej Ekstraklasy z innego powodu, jak tylko dlatego, że nie udało mu się załapać do lig zachodnich lub już go tam nie chcą?

    Nie wysilają się i nie mają w Polsce żadnych celów sportowych. Są oczywiście wyjątku, jak Andradina, czy Ljuboja.

    Co wyprawiał nigeryjski pomocnik Wisły Kraków, Kalu Uche, gdy otworzyła się szansa gry na zachodzie. Z dnia na dzień miał Wisłę wiadomo gdzie. ... to było już dawno, ale czy coś się zmieniło w podejściu tych zawodników do polskiej ligi?

    OdpowiedzUsuń